Za każdym razem kiedy wracaliśmy z misji, wstępowaliśmy do małej turystycznej wioski która znajdowała się kilkadziesiąt km od siedziby. Zawsze szliśmy do tego samego miejsca gdzie już staliśmy się stałymi klientami. Nikt nie wiedział że jesteśmy z Akatsuki, nasze charakterystyczne stroje zazwyczaj chowaliśmy do toreb albo sprytnie przerabialiśmy na krótki czas. Ludzie brali nas za grupkę przyjaciół która wędruje od wioski do wioski. Nie chcieliśmy wyprowadzać ich z błędu. Potwierdzaliśmy tę informacje bo bardzo dobrze się tam czuliśmy.
Pub "Furenjī" zawsze był przeludniony. Kiedybyśmy tam nie weszli, tam była masa rórznych ludzi. Zaczynając od prostututek a kończąc na mordercach. Dobrze że mieliśmy tam znajomości. Zawsze znalazł się dla nas jakis dobry stolik, zniżka na alkohol i najładniejsze panienki. A tak, panienki. Otórz "Furenjī" nie był tylko zwykłym pubem. Był to dośc duży, przestronny budynek podzielony na 3 główne części.
Na parterze znajdowała się pierwsza i druga część. Była jadalnia gdzie klienci mogli się napić i dobrze zjeść. Zaś w 2 części był ogromny parkiet gdzie wszyscy tańczyli przy dobrej muzyce a na niewielkim podwyższeniu, które metalowe rury łączyły go z niskim sufitem, gościły wykwintne striptizerki. Na pierwszym piętrze była wielka łazienka oraz masa pokoi gdzie klienci mogli zostać na noc, lub pobaraszkować.
Kilka metrów przed wejściem, kiedy znajdowaliśmy się w ciemnej uliczce, przewróciliśmy płaszcze na lewą stronę gdzie były całe czerwone. Prężni i gotowi, ruszyliśmy do pubu. Ledwo przekroczyliśmy próg budynky, poczułem ostry zapach alkoholu i dymu papierosowego. W uszach chuczała głośna muzyka która wszystko zagłuszała. Przeszliśmy mały korytarz i skręciliśmy w prawo. Jak zawsze przy barze siedziało kilku starych dziadkó a biedne dziewczyny musiały wysłuchiwać ich lamentowania. Przecisneliśmy się przez tłum pijanych klientów i usiedliśmy gdzieś w kącie.
-Dobrze że zwędziliśmy tyle kasy bo nawet na jednego browara by nam nie starczyło - zaczął Hidan - Kakuzu to pierdolony skąpiec.
-On nigd nam nie dawał na misje, zawsze musieliśmy brać ze swoich oszczędności - dodał wkurzony Deidara. Zdjął swój płaszcz i zarzucił blond grzywkę do tyłu. Zamachał w stronę baru po czym zaczął wyciągać forsę z kieszeni.
-Był czas przywyknąć - zaśmiałem się. Czy ja się właśnie uśmiechnąłem? Z mojego gardła wydobył się szczery śmiech... Boże! Ostatnio często sam siebie zadziwiam.
Do naszego stolika podeszła wysoka, tleniona blondynka. Miała na sobie to co zawsze: czerwone kozaki za kolano na płaskim obcasie; granatowe szorty; biała bluzka na ramiączka i wielkie, czerwone koła w uszach. Na głowie czarna opaska, włosy związane w kitke a lekki makijarz i słodki uśmiech zawsze do niej pasowały.
-Cuki, słońce ty nasze - zawował uradowany Hidan. Złapał dziewczne w pasie i mocno ją do siebie przyciągnął. Ona zaśmiała się perliście i pogłaskała go po nażelowanych włosach.
-Ja też się cieszę że was widzę chłopaki - zagruchała - Długo was tutaj nie było, już bałam się że o nas zapomnieliście. - zrobiła minę smutnego szczeniaczka i wcisnęła się na siedzenie między zboczeńcem a chłopakiem w masce.
-Tobi cieszy się ze spotkania z ciocią Cuki! - koleś zawiesił się na szyi blond piękności i monco do niej przytulił.
-Ospierdol się od mojej siostry! - warknął Hidar odciągając kuzynkę od czarnowłosego wariata. Ten jedynie wydał z siebie głośny jęk żalu i przeciskając się pod stolikiem, uciekł do innego pomieszczenia.
Złożyliśmy zamówienie. Cuki pojawiła się po 20 minutach z dwoma wielkimi tacami. Podała nam zamówione jedzenie, 3 kufle piwa i 5 butelek sake. Dodała że doszło kilka nowych dziewczyn do pracy, wiec jeśli zjemy to zaprowadzi nas i bd mogli sb coś wybrać.
Po dwuch godzinach opróżniliśmy jeszcze kilka dodadkowcyh butelek sake i zamówiliśmy sushi. W prawdzie jeśc nam się nie chciało ale to było jedyne miejsce podane nam danie nie było zatrute ani nie do zjedzenia.
Przy naszym stoliku pojawił się Deidara. Ledwo stał się na nogach. Próbował coś powiedzieć ale zaczął sie ksztusić śmiechem.
-Boże... On... Laska... Taniec... Kurwa... - pojedyńcze słowa wydobywały się z jego gardła. Zaciekawiony tym o co mu chodzi, złapałem go pod ręke i kazałem zaprowadzić w miejsce gdzie działo się "to coś". Przeszliśmy wzdłuż restauracji, mineliśmy schody prowadzace do pokoi i weszliśmy na parkiet. Z początku nie wiedziałem co tutaj jest takiego śmiesznego. Błądziłem wzrokiem po tańczących parach ale nie zauważyłem nic podejrzanego. Dopiero kiedy blondyn pokazał odpowiednie miejsce, ja wyostrzajac wzrok zobaczyłem dość niecodzienne zjawisko. Po prostu nie mogłem w to uwierzyć. Kopara mi dosłownie opadła.
Do wolnej piosenki jakiejś nieznanej mi autorki, tańczył Tobi. Rozumiałbym gdyby tańczył sam ze sobą bo to by było normalne ale do niego przytulona była mała postać. Nastolatka o długich, ciemnobrązowych lokach miała na sobie taki sam strój co Cuki. Sięgała wariatowi do ramienia i widać było że coś mówiła. Po chwili się zaśmiała a Tobi wykorzystując sytuację że dziewczyna oderwała się na chwilę od niego, wygiął ja do tyłu. Nagle z głośników wydobył się głośny bas a tańcząca para odkeiła się od siebie. Chłopak okręcił brunetkę kilka razy po czym złapał ją jedną ręką w pasie i krokien tanga, skierowali się w stronę podwyzszenia ze striptizerkami. Na chwilę straciłem ich z oczu ale po chwili wrócili w to samo miejsce Moonwolk'iem. Zaczeli naśladować Johna Travolte z Gorączki sobotkiej nocy a potem kiedy usłyszałem szybkie słowa piosenki obydwoje ugieli kolana i zaczeli robić Shake It.
Nie wytrzymałem i wybuchłem głośnym śmiechem. Zgiąłm się w pół i ledwo mogłem utrzymac sie na nogach. Deidara ponownie zaczłą się krztusić a obok nas przemknęła nagle Cuki. Szybkim krokiem zmierzała w stronę tych debili wykrzykując damskie imię. Nastolatka tańcząca z Tobim przestraszona schowała się za jego plecami. Kiedy blondynka podeszła do nich, chłopak stanął w roskroku rozpościerając ręce i energicznie machając głową. Wkurwiona kelnerka pogroziła mu palcem a zamaskowany skulił się w sobie i uciekł w tłum. Wywołałao to u nas kolejną salwę śmiechu.
Kuzynka Hidana złapałą młodą za ramię i ruszyłą w naszą stronę. Stanęła obok nas z groźną miną i stanowczym głosem powiedziała
-Siwy wspominał coś że nie macie nikogo kto by zawas sprzątał i gotował.
Razem z blondwłosym wymieniliśmy spojrzenia.
-No nie mamy - potwierdził ta informację Deidara.
-Proponuję byście kupili odemnie tą dziewuchę. - warknęła a mnie zamurowało - Umie dobrze ugotować i nigdy nei zostawia po sobie bałaganu ale bez przerwy wymyka sie z kuchni i tańczu z klientami. Uwielbia balować. Cały czas musze za nia latać i wyciągać z parkietu. Myśleliśmy nad przywiązaniem jej łańcuchem do zlewozmywaka ale to nei wchdziło w grę. Wariatka jak się zawzie to ma taka moc że wszystko rozpierdoli.
-Musimy to przemyśleć... - odparł po chwili mój towarzysz.
-To niewolnica czy co, że możesz ją sb sprzedawać?- zapytałem.
-Dziadek miał wnuczkę. Był pijakiem i wolał kupić worek kartofli i zorbić z nich bimber niż wyżywić dziewczynę. Także on dał mi Aimi a ja jemu worek kartofli. Myślałam że się przyda w robocie ale ona ciągle ise wymyka...
-I co, terz chcesz za nia worek kartofli? - nagle ni stąd ni zowąd pojawił się obok nas Hidan. Obejmował dwie rudowłose bliźniaczki które ciągle chichotały.
-2 razy więcej niż za wasze dzisiejsze balety. - odparła bez namysłu Cuki. wiedziała na co sie pisze. Jeśli byśmy wyszli z Pubu z tą małą, zostawilibyśmy w kasie niezłą sumkę. Niby to dobry układ ale ja juz przyzwyczaiłem się do obiadków Konan i Kisame.
-Dla ciebie wszystko siostra - zawołał siwowłosy po czym przygarnął do siebie Aimi.
-A ja to już nie mam nic do gadania?! - krzyknęła nastolatka próbując się wydostać z objęć zboczeńca. Spojrzeliśmy na nia jak na debila. No pewnei że nie ma! Kiedy przestała się już szarpać, odgarnęła loki z oczu i dodała nieco weselszym głosem - Jeśli bd mogła z wami balować to z chęcią tam pójdę.
-Młoda, nie wiesz na co się piszesz - zacharczał Deidara. - Będziesz przebywać w budynku z samymi wariatami! No i jednym, przystojnym artystą - ostatnie zdanie dodał namiętnym głosem zarzucił do tyłu grzywkę. Chwile popatrzył rozmarzonym wzrokiem po czym znowu wybuchnął śmiechem.
-Jestem przyzwyczajona do przebywania między psychopataki a zmiana klimatu na ludzi którzy jedynie są nienormalnymi mordercami dobrze mi zrobi. - uśmiechnęła isę chytrze - Nie mam swoich rzeczy więc jeśli pozwolicie, to zbierajmy się już bo chciałabym odpocząć.
Zza moich pleców wyskoczył uradowany Tobi. Wyrwał Ami z uścisku Hidana, i porywajac ją na ręce, wybiegł z budynku.